WAŻNE!!!!

Nie czytajcie poprzednich opowiadań! Zaspoilerują wam najnowsze :'(

poniedziałek, 8 grudnia 2014

II 1. Wydostać się z tego miejsca

   Kiedy się obudziłam, znowu znajdowałam się w celi. Wróciłam do punktu wyjścia. Kiedy zdałam sobie z tego sprawę, po raz pierwszy od kiedy umarli moi rodzice, ogarnęła głęboka rozpacz. Zaczęły mnie dręczyć pytania,, które towarzyszyły mi już od dłuższego czasu, ale dopiero teraz zdałam sobie z nich sprawę. Czemu akurat mnie to spotyka? Przecież nic złego nie zrobiłam! Czy to chodzi o to, że tata złamał zakaz? Jeśli tak, czemu to mnie spotyka za to kara? Czemu nie mogę wyjść na zewnątrz, tylko muszę gnić w tej ciemnej i dusznej celi? Po rozpaczy przyszła złość. Zdenerwowana, walnęłam z całej siły ręką w ścianę. Jednak tym czynem udało mi się tylko złamać kończynę. Nic więcej.
    W pewnym momencie usłyszałam skrzypienie krat na zawiasach. Po chwili ktoś chwycił mnie za rękę i zaciągnął poza budynek, a następnie wpakował do jakiegoś pudła. Następnie mocno je zamknął, nie zostawiając nawet dziurek, żebym mogła oddychać. Już po dwóch minutach zaczął się kończyć dostępny tlen i zaczęłam się dusić. Na szczęście po pewnym czasie otworzono pudło. Na nieszczęście wyrzucono mnie z niego na ziemię tak, że upadłam na złamaną rękę, a następnie zostawiono mnie samą w lesie. Jedynym pozytywem tamtej sytuacji było dla mnie to, że znajdowałam się poza celą. Ale niestety biorąc pod uwagę mój stan to tak nie dokońca było czymś dobrym. Tam miałam chociaż zapewnione pożywienie. Skromne, ale chociaż było. Tutaj nie miałam nic, a ze złamaną ręką zdobyć go też nie było jak. Zresztą nawet pomijajac kwestię ręki, to nie uszłabym nawet kilku kroków bez kogoś, kto by mnie trzymał. A tutaj nie miałam co na to liczyć. Z braku innego lepszego pomysłu położyłam się na ziemię. Zasnęłam, mimo, że był środek dnia.

***

    - Patrzcie!
    - Kim ona jest?
    - Skąd się tu znalazła?
    - I czemu tu jest?
    Powoli zaczęłam się budzić. Zobaczyłam trzy osoby. Jedną dziewczynkę i dwóch chłopców. Byli mniej więcej w moim wieku. Na głowach mieli opaski ze znakiem, przypominający liść, takie same, jakie mieli moi rodzice. Byli ninja.
    - Obudziła się! - zauważył jeden z chłopaków (miał najbardziej zdecydowane spojrzenie z całej trójki i wyglądał na ich przywódcę).
    - To co robimy, Konohamaru-kun? - zapytała dziewczyna.
    - Może spróbujemy się czegoś o niej dowiedzeć? - zapytał drugi z chłopców.
    - Dobra myśł - Konohamaru (a przynajmniej tak wywnioskowałam z rozmowy) popatrzył w moją stronę i zapytał: - Jak masz na imię?
    Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Prawdę mówiąc, nie pamiętałam, jak mam na imię. Mówi się, że człowiek ma imie, dopuki ktoś go używa. A więc ja nie miałam imienia już od dziesięciu lat. W odpowiedzi na pytanie Konohamaru tylko pokręciłam przecząco głową, na znak że nie wiem.
    - Jak można nie znać swojego imienia? - zapytała dziewczyna.
    - Albo go w ogóle nie mieć? - zapytał się ten drugi chłopak.
    - A ile masz lat? - ignorując komentarze tamtej dwójki, Konohamaru spróbował chociaż czegoś się o mnie dowiedzieć. Na nieszczęście, tego tez nie wiedziałam. Podobnie, jak gdzie mieszkam (bo nigdzie nie mieszkałam).
    Po tej krótkim odpytaniu postanowili, że mnie zabiorą do Wioski Liścia. Nazwa ta wydawała mi się lekko znajoma, choć nie mogłam sobie przypomnieć, skąd ją kojarzyłam. Widząc mój stan, cała trójka skleciła dla mnie prowizoryczne nosze, na które mnie położyli, a następnie udali się w stronę Konohy. Tak ogólnie, to zorientowałam się, że to Konoha, kiedy dotarliśmy do bramy. Wspomnienia powróciły. Już wiedziałam, czemu nazwa "Wioska Liścia" wydawała mi się tak znajoma. Po prostu kiedyś był tu mój dom. Dopóki wszystko nie runęło w gruzach.

_________________________________________________________________________________

Zgodnie z obietnicą nowa notka :) Mam nadzieję, że się podobała (i przepraszam za to, że jest krótka, ale niestety nie miałam zbyt dużo czasu na jej napisanie).

1 komentarz: