WAŻNE!!!!

Nie czytajcie poprzednich opowiadań! Zaspoilerują wam najnowsze :'(

czwartek, 30 kwietnia 2015

III 1. Powrót

        Ulice Konohy były takie spokojne. Ponieważ od dłuższego czasu (tzn. kilkunastu lat) nie było żadnej wojny, Wioska Liścia rozwijała się w zawrotnym tempie. A pomyśleć, że jak ostatnim razem tu była...
        Ale trzeba pamiętać, że od tego czasu minęło całe 26 lat. Siłą rzeczy, byłoby coś nie w porządku, gdyby Konoha była taka sama jak wtedy.
        Czterdziestopięcioletnia kobieta uśmiechnęła się pod nosem. Już tyle lat minęło... Była ciekawa, jak się ma jej mąż z ich córką. Może już została nawet babcią?
        Zaczęła iść w stronę miejsca, gdzie spodziewała się znaleźć dom, w którym kiedyś mieszkała z rodziną. Powoli mijając kolejne uliczki, pełne o tej porze ludzi, zbliżała się do momentu, kiedy znowu ich zobaczy. Nie wiedziała, jak zareagują na jej powrót po tak długim czasie. Kunoichi przystanęła. A może najpierw powinna sprawdzić na cmentarzu, czy nie ma tam już swojego grobu? I potem, od razu, kiedy by weszła, zaczęłaby od wyjaśnień? Chociaż... nie, to bez sensu. I tak się by zorientowała po ich minach, a tłumaczyć i tak by musiała. To byłaby tylko strata czasu. Ruszyła dalej, pogrążając się w myślach i wyobrażając sobie, jak to wszystko będzie wyglądać.
          Jak należało się spodziewać, przez to wszystko nie zauważyła idącej na nią, najwidoczniej też zamyślonej dwudziestoparolatki i nastąpiło między nimi zderzenie. Wskutek tego obie upadły na ziemię.
          - Bardzo panią przepraszam... - zaczęła się tłumaczyć kobieta, bardzo szybko się podnosząc i pomagając wstać czterdziestolatce. Obok niej stała siedmioletnia czarnowłosa dziewczynka, która zaczęła zbierać upuszczone przez upadek zakupy. Najwidoczniej byłą jej córką.
          - Wszystko dobrze, mamo? - zapytała, tym samym potwierdzając przypuszczenia, podchodząc do brązowowłosej, z pozbieranymi pakunkami. Widząc, że kiwa twierdząco głową, oddawszy rzeczy, podeszła do starszej pani: - A z panią wszystko dobrze?
          Kobieta przytaknęła, podnosząc się z ziemi z pomocą dwudziestolatki. Dopiero teraz pomyślała sobie, że jest trochę sta... phi, czterdzieści pięć lat i stara? Skąd jej to przyszło do głowy?! Jeszcze nie czas, żeby mówić o podeszłym wieku!
          To myśląc, podniosła się do końca, z taką stanowczością, jakby chciała to właśnie pokazać. Widząc to, dwudziestolatka, która w ten sposób upewniła się co do dobrego stanu kobiety, razem z córką zaczęła iść w swoją stronę.
          - "Ciekawie pachną..." - pomyślała czterdziestolatka, jak już się trochę oddaliły - "Tak znajomo..."
          Ignorując to, ruszyła jednak dalej. Już nie mogła się doczekać spotkania z rodziną i szkoda jej było czasu na rozmyślanie nad takimi sprawami. W tamtej chwili nie było jej to w ogóle potrzebne, a tylko opóźniłoby jej dotarcie do domu. Co jednak nie zmieniało faktu, że nagle, zamiast o rodzinie, zaczęła myśleć o woni tych dwóch osób.
          - "Pewnie kiedyś czułam podobny zapach i teraz mi się przypomniał...tak, to na pewno to" - przyszło jej w końcu do głowy, co w końcu pomogło jej o tym zapomnieć. Pozwalając jej znowu w pełni oddać się rozmyślaniom o najbliższych.
         Już powoli zaczęła dochodzić do celu. Wcześniej, zawsze mniej więcej w tym momencie zaczynał dobiegać ją zapach kwiatów z jej ogrodu. Niemniej, nie czując ich, nie była tym zdziwiona. Jej mąż nigdy nie miał ręki do roślin.
          Zostały tylko dwie uliczki. Napięcie wzrastało. Nie wiedziała do końca, czego się spodziewać. Nie wiedziała nawet, czy zastanie kogoś w domu. Może akurat wszyscy byli na misji? Wtedy mogłaby im zrobić niespodziankę i przywitać ich w środku. O ile tylko nie zmieniali zamka od drzwi wejściowych, co było bardzo prawdopodobne.
         Już tylko jedna. Nagle ogarnęło ją złe przeczucie. Nie wiedziała czemu. Tak po prostu. W pustej, wyludnionej uliczce, nadzwyczaj głośno rozbrzmiewały odgłosy jej kroków. Ta cisza była nie do zniesienia, musiała jak najszybciej tam dotrzeć, zobaczyć chociaż ich dom...
         W mgnieniu oka znalazła się na ulicy, na której się znajdował. Choć w zasadzie to nie była ulica. Była to polana, niedaleko pól treningowych. Poza tym, sąsiadującą z lasem, niewielką częścią wioski, nieochronioną murami. Aż dziw, że nikt nigdy jeszcze nie pomyślał, żeby tamtędy zaatakować Konohę.
         Kobieta stanęła jak wryta. Przetarła ze zdumieniem oczy, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi.
         Pogorzelisko.
         Tylko tyle zostało z jej domu. Dodatkowo wyglądało na już dość stare. Z walącym sercem, podeszła do gruzów. Zastanawiając się, co tu mogło się wydarzyć przykucnęła i chwyciła w rękę trochę popiołu. Miała nadzieję, że nie znajdowały się w nim żadne szczątki ważnej dla niej osoby.
         Gwałtownie wstała i zaczęła biec w stronę cmentarza. Musiała upewnić się, że nie ma tam ich nazwisk, że nikt nie zginął, że po prostu teraz mieszkają gdzie indziej... Po drodze potrącała masę ludzi, nie za bardzo się tym przejmując. W jej głowie znajdowała się tylko jedna myśl, żeby jak najszybciej tam dotrzeć i się wszystkiego dowiedzieć. W oczach kręciły jej się łzy.
          Jak wichura wpadła na cmentarz. Dopiero tam się zatrzymała. Zaczęła chodzić od grobu do grobu, czytając wyryte nazwiska. Była już na końcówce i zaczynała już się cieszyć z tego, że jednak żyją, kiedy jej wzrok zatrzymał się na jednym z nagrobków. Kobieta upadła na kolana, czując jak jej całe życie zawala się brutalnie na jej głowę.
__________________________________________________________________________________
        I oto przed wami pierwszy rozdzialik mojego nowego opowiadania. Wiem, że niestety długością nie poraża, sama nawet planowałam, żeby był dłuższy, ale tak nie za bardzo mi to wyszło. A że chciałam zakończyć właśnie w tym momencie, to niestety musiałam tak krótko. Obiecuję, że postaram się kolejną zrobić o wiele dłuższą :)
        PS. Nie uważacie, że Kishimoto powinien sobie darować pisanie tych spin-off''ów? Już teraz sam zaczyna sobie przeczyć...

piątek, 24 kwietnia 2015

Opowiadanie III Prolog

       Wyszarzałe zdjęcie leżało głęboko ukryte na dnie już dość starej, zniszczonej szuflady. Lekko naderwane i postrzępione, miało, mimo swojego złego stanu, największą wartość dla jego właściciela. Było to jedyne zdjęcie, które przedstawiało dwie najważniejsze osoby, które dawno temu stracił.
         Ale, skoro było najważniejsze, to czemu leżało ukryte i zapomniane? Większość ludzi trzyma takie zdjęcia na widoku, ładnie obramowane. A tu zostawione na dnie i zapomniane, zdążyło się nawet zakurzyć. Po co zdjęcie, na które nikt i tak nie patrzył? O którym nikt nie wiedział, oprócz samego właściciela, który i tak je schował? Bał się. Stan zdjęcia był tak zły, że przy nieostrożnym traktowaniu mogłoby się rozpaść, dlatego musiał nawet zrezygnować z patrzenia na nie, by mogło przetrwać. Zwłaszcza, że nawet jego podniesienie z miejsca przechowywania mogłoby spowodować rozpad pamiątki.
          Ten gest obrony paradoksalnie sprawił jednak, że w końcu zdjęcie straciło swoją wartość. Razem z szafą zostało spalone.
_____________________________________________________________________________________
Postanowiłam napisać nowe opowiadanie. Z okazji tego, że pojawiło się Naruto Gaiden pomyślałam, że akcja nowego opowiadania będzie się toczyć mniej więcej w tym samym czasie. Co i tak nie zmienia faktu, że uważam, że Kisiel, pisząc to, musiał być co najmniej lekko podchmielony, bo to, co nawyprawiał to istna katastrofa i postanowiłam nieco zmienić warunki nowego uniwersum. Mam nadzieję, że będzie wam się podobać.

wtorek, 21 kwietnia 2015

Gomenne

Przepraszam, że od dłuższego czasu nic tu nie napisałam. Niestety na dłuższy czas opuściła mnie wena, dodatkowo zdałam sobie sprawę, że ostatnio pisane opowiadanie nadaje się tylko do kosza... Ostatnio znalazłam jednak nową nadzieję i chciałabym znowu zacząć pisać. Ale potrzebuję pomocy. Chciałabym wiedzieć, czy lepiej kontynuować zaczęte ostatnio opowiadanie (hm... ostatnio, czyli kilka miesięcy temu...), czy może zacząć nową historię. Jeżeli nową, to jakie wątki najchętniej byście widzieli/widziały? I co powinnam poprawić w stylu pisania? Proszę o pomoc... Liczę na was :)