Naruto biegł w stronę Lee, tak szybko, jak mógł. Przed chwilą miał wezwanie od Tsunade i otrzymał zadanie zebrać jak najwięcej shinobi'ch (i kunoichi), będących w danej chwili bez misji. Nie wiedział jeszcze, o co chodzi, ale z tonu Hokage dało się łatwo wywnioskować, że sprawa jest poważna.
Toteż blondyn dawał z siebie tyle, ile mógł, żeby spełnić swoje zadanie. Zdołał już skołować Hinatę, Kibę, Shikamaru i został mu już tylko Lee. No i jeszcze postanowił zaryzykować i wziąć na misję tą dopiero co przybyłą kunoichi, na której punkcie zwariował Brewka.
Stąd też, kiedy zobaczył ich oboje, pomyślał z ulgą, że ma szczęście, że nie będzie musiał jej szukać (a niełatwo było ją znaleźć). Sama dziewczyna zresztą bardzo szybko przypomniała sobie układ ulic Konohy i po kilku dniach już w pełni się orientowała (a przynajmniej udawało jej się w nich nie zgubić). Dużo czasu spędzała na dachach, utkwiona we własnych rozmyślaniach, raz po raz wpatrując się w znak na prawej dłoni. Nikt nie wiedział co to znaczy, skąd go ma, od kiedy i dlaczego ona poświęca na patrzenie na niego tyle czasu.
Jednak od kiedy Ikari pojawiła się w wiosce, Naruto wyczuwał w jej pobliżu mnóstwo jakiejś znajomej chakry. A przynajmniej zdawało mu się, że jest jakaś znajoma. Tylko nie mógł sobie nigdy przypomnieć skąd ją zna. W końcu nawet przestał zawracać sobie tym głowę.
- Babcia Tsunade wzywa! - krzyknął, dobiegając do rozmawiającej dwójki.
- Kogo? Mnie, czy Lee? - zapytała Ikari.
- Oboje - odpowiedział blondyn. - Reszta już czeka w jej biurze.
- Reszta? - dołączył Brewka.
- Kazała zwołać wszystkich, którzy nie są teraz na misji.
- Czyli musi być poważnie. - podsumowała dziewczyna.
_________________________________________________________________________________
- Czy to wszyscy? - zapytała Tsunade, kiedy trójka dołączyła do czekających już w biurze.
- Tak. - odpowiedział Naruto.
- Dobrze. Dołączycie jako wsparcie do misji Kakashi'ego. Okazało się, że jest dużo trudniejsza i bardziej niebezpieczna, niż przypuszczaliśmy. Dostałam raporty na temat umiejętności wrogich shinobi. Sam może sobie z nimi nie poradzić.
- Czyli rozumiem, że mamy mu pomóc w walce z nimi? - zapytał znudzonym głosem Shikamaru.
- Tak. A ty dodatkowo, zostaniesz dowódcą tej grupy.
- Jakie to kłopotliwe... - westchnął członek klanu Nara.
- Co oni chcą zdziałać? - zapytała się Hinata.
- Tego tak dokładnie nikt nie wie. Jednak wiadomo, że to na pewno nie posłuży utrzymaniu pokoju między wioskami shinobi. Zwłaszcza, że już w przeszłości narobili wiele kłopotów. - odpowiedziała Hokage.
- Czyli po prostu znów coś kombinują? - zapytał Kiba - tylko dlaczego nie zamknięto ich w jakimś więzieniu, skoro już coś złego zrobili?
- Właśnie w tym problem, że po tym wszystkim znikli tak szybko jak się pojawili. Dopiero ostatnimi czasy znowu się pokazali. Dlatego macie wyruszać najszybciej, jak tylko możecie. - zakończyła Tsunade. - Zrozumiano?
- Hai! - odpowiedziała zgodnie grupa i ruszyła w stronę wyjścia.
_________________________________________________________________________________
-Wszyscy gotowi? - zapytał Shikamaru przy bramie Konohy - możemy ruszać?
W zasadzie nawet nie musiał się pytać. Każdy miał przy sobie torbę z niezbędnymi rzeczami. No, prawie wszyscy. Ikari przyszła tak, jak wyszła od Tsunade. Co (o dziwo) nikogo nie zdziwiło. Natychmiast wyszli z wioski.
_________________________________________________________________________________
- Nie uważacie, że coś tu jest podejrzane? - zapytał Naruto, będąc w odpowiedniej odległości od reszty uczestników misji. - Babcia Tsunade nie podawała nam żadnych szczegółów na temat tych shinobi. Nawet tego, co tak dokładnie zrobili.
- Czasami są sprawy, o których nie można tak po prostu rozmawiać - zabrała głos Ikari.
- Mówisz tak, jakbyś wiedziała o co chodzi - zwrócił uwagę Kiba. W tej chwili dziewczyna zbladła.
- Ale bądź, co bądź ma trochę racji - zaczął jej bronić Lee. - Niektóre sprawy są przecież objęte tajemnicą i czasami o takich sprawach wiedzą tylko kage.
- A co jeśli to tak naprawdę podstęp? - odezwał się ponownie Naruto.
- Daj spokój, Naruto - przerwał mu Shikamaru. - Po co Hokage miałaby szykować przeciwko nam jakiś podstęp? To trochę nielogiczne, nie sądzisz?
- No... w zasadzie... chyba masz rację.
_________________________________________________________________________________
Dzisiejszy wpis wyszedł trochę... słaby w porównaniu do poprzednich
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz