WAŻNE!!!!

Nie czytajcie poprzednich opowiadań! Zaspoilerują wam najnowsze :'(

piątek, 8 sierpnia 2014

Opowiadanie I 1. Wezwanie

Mianem wstępu muszę napisać, że tej całej histori nie byłoby, gdyby nie zwój. I to nie taki zwykły. Był jedyny taki na świecie. Zawierał to, co wiedział o juubi'm brat mędrca sześciu ścieżek. Opisał tam między innymi to, co trzeba zrobić, żeby zapieczętować dziesięcioogoniastego, w razie, jakby wszystkie metody zawiodły. Jednak było to tylko ostateczne wyjście. Niosło za sobą duże ryzyko. Może "duże" to za małe  słowo. Ogromne.
Dlatego też zwój ten był przekazywany najbardziej utalentownym ninja w celu ochrony. Co 5 lat zmieniała się wioska, w której się znajdował. Razem z miejscem pobytu zmieniał się także opiekun.O tym wszystkim wiedzieli tylko kage i osoby pilnujące. Nikt nigdy nie otwierał tego zwoju, w obawie przed tym, co się w nim znajdowało.
Choć w zasadzie ktoś otworzył. Był to 21-letni jonin, samotnie wychowujący trzyletnią córkę. Dlaczego? Bo chciał ją nauczyć czytać, a nic innego się nie nadawało (nie dawałby przecież jej żadnych książek erotycznych). Jednak najwyraźniej przynosiło to pecha, bo ledwie mężczyzna zdołał nauczyć dziewczynkę 10 słów (co i tak było wielkim osiągnięciem wychowawczym), nadeszły kłopoty.
Dwójka została rozdzielona, a zwój spłonął.
________________________________________________________________________________

- Kakashi-sensei! - do mieszkania jonina wbiegł jak taran Naruto, przy okazji potykając się i wywalając szufladę z biurka, w które przywalił. W powietrze wyleciały dziesiątki (o ile nie setki) papierów. Sam blondyn wylądował na podłodze. Tymczasem sam gospodarz spokojnie popatrzył na Naruto, niechętnie odrywając wzrok od czytanej po raz kolejny książki.
-Gomene - przeprosił, podnosząc się Uzumaki  - Babcia Tsunade wzywa!
Chcąc, nie chcąc, Hatake musiał zamknąć lekturę. Wzrokiem ogarnął cały powstały bałagan i bez entuzjazmu wstał.
-Ja to posprzątam - zaoferował Naruto, jakby czytając w myślach sensei'a - lepiej, żeby nie czekała za długo. Ma dzisiaj strasznie zły humor. - Tu pokazał guza, który lekko wystawał ponad włosy.
Kakashi musiał więc oddać sprawę porządków w ręce blondyna, mimo, że miał "niewyjaśnione" przeczucie, że po powrocie nie będzie mógł nic odnaleźć w tej biednej szufladzie. Pobiegł prosto do siedziby Hokage.
_________________________________________________________________________________

-To chyba wszystko.... - westchnął Uzumaki, zbierajac resztę porozrzucanych kartek. W pewnym momencie natchnął się na coś innego niż zwykły dokument. - Hm? - Było to zdjęcie. Jednak wyglądało co najmniej dziwnie. A przynajmniej jak dla kogoś, kto myślał, że wystarczająco zna swojego sensei'a. Wyglądało mniej więcej tak:

_________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że pierwsza część się podobała (mimo że krótka). Gomene za jakość "zdjęcia" (kserowałam z zeszytu i wolałam nie kolorować, żeby nie zepsuć).
Obiecuję, że postaram się, żeby kolejna część była dłuższa i lepszej jakości XD

2 komentarze:

  1. 1: piękne opowiadanie
    2: jak czytałam cześć z obrazkiem to włączyła mi się piękna muzyka więc dziewczyno do było łaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaał
    3: przestań zmieniać blog ( ja muszę całą historia pisać od nowa ) bo dostane szału
    czekam na dalsze pa pa
    Shikami Nara

    OdpowiedzUsuń